Pomarańczowy dla drzew

Autor: Crystal Ross O'Hara

To, co zaczęło się 13 lat temu jako projekt klasowy, przekształciło się w kwitnącą organizację drzewiastą w mieście Orange. W 1994 roku Dan Slater — który w tym samym roku został wybrany do rady miejskiej Orange — wziął udział w zajęciach z przywództwa. W swoim projekcie klasowym postanowił skupić się na poprawie stanu upadających drzew ulicznych w mieście.

„W tamtym czasie gospodarka była zła, a miasto nie miało pieniędzy na sadzenie martwych drzew, które należało wymienić” — wspomina Slater. Inni dołączyli do Slatera, a grupa Orange for Trees zaczęła szukać funduszy i gromadzić ochotników.

„Skupiliśmy się na ulicach mieszkalnych, na których było niewiele drzew lub nie było ich wcale, i staraliśmy się pozyskać jak największą liczbę mieszkańców, aby pomogli im sadzić i podlewać” — mówi.

Wolontariusze sadzą drzewa w Orange w Kalifornii.

Wolontariusze sadzą drzewa w Orange w Kalifornii.

Drzewa jako motywatory

Niedługo po objęciu urzędu przez Slatera rada miejska Orange stanęła przed problemem, który uwydatniłby głębokie więzi emocjonalne ludzi z drzewami. Znajduje się około 30 mil na południowy wschód od Los

Angeles, Orange to jedno z nielicznych miast w południowej Kalifornii zbudowanych wokół placu. Plac służy jako centralny punkt wyjątkowej historycznej dzielnicy miasta i jest wielkim powodem do dumy dla społeczności.

W 1994 roku udostępniono fundusze na modernizację placu. Deweloperzy chcieli usunąć 16 istniejących sosen z Wysp Kanaryjskich i zastąpić je Queen Palms, ikoną południowej Kalifornii. „Sosny były zdrowe, bardzo malownicze i bardzo wysokie” – mówi Bea Herbst, założycielka Orange for Trees i obecna wiceprezes organizacji. „Jedną z cech tych sosen jest to, że znoszą bardzo paskudną glebę. To twarde drzewa”.

Ale twórcy byli nieugięci. Obawiali się, że sosny będą kolidować z ich planami włączenia posiłków na świeżym powietrzu na placu. Sprawa znalazła swój finał przed radą miejską. Jak wspomina Herbst, „na spotkaniu było ponad 300 osób, z czego około 90 procent było pro-pine”.

Slater, który nadal jest aktywny w Orange for Trees, powiedział, że początkowo popierał pomysł Queen Palms na placu, ale ostatecznie przekonał go Herbst i inni. „Myślę, że to był jedyny raz w radzie miasta, kiedy zmieniłem swój głos” – mówi. Sosny pozostały, a na koniec Slater mówi, że cieszy się, że zmienił zdanie. Oprócz zapewnienia piękna i cienia na placu, drzewa były finansowym dobrodziejstwem dla miasta.

Ze swoimi historycznymi budynkami i domami, atrakcyjnym placem i bliskością Hollywood, Orange posłużyło jako miejsce kręcenia kilku programów telewizyjnych i filmów, w tym That Thing You Do z Tomem Hanksem i Crimson Tide z Denzelem Washingtonem i Genem Hackmanem. „Ma w sobie bardzo małomiasteczkowy klimat, a ze względu na sosny niekoniecznie kojarzy się z południową Kalifornią” — mówi Herbst.

Walka o uratowanie sosen na placu pomogła pobudzić poparcie dla ochrony drzew miejskich i dla Orange for Trees, mówią Herbst i Slater. Organizacja, która oficjalnie stała się organizacją non-profit w październiku 1995 roku, liczy obecnie około dwudziestu członków i pięcioosobowy zarząd.

Trwające wysiłki

Misją Orange for Trees jest „sadzenie, ochrona i zachowanie drzew Orange, zarówno publicznych, jak i prywatnych”. Grupa zbiera chętnych do nasadzeń od października do maja. Średnio około siedmiu nasadzeń w sezonie, mówi Herbst. Szacuje, że we wszystkich Orange for Trees w ciągu ostatnich 1,200 lat posadziło około 13 drzew.

Orange for Trees współpracuje również z właścicielami domów, aby uświadomić im, jak ważne są drzewa i jak o nie dbać. Herbst spędził dwa lata studiując ogrodnictwo w gimnazjum i będzie wychodził do domów, aby oferować mieszkańcom bezpłatne porady dotyczące drzew. Grupa lobbuje również miasto w imieniu mieszkańców na rzecz ochrony i sadzenia drzew.

Lokalna młodzież sadzi drzewa z Orange for Trees.

Lokalna młodzież sadzi drzewa z Orange for Trees.

Slater mówi, że wsparcie ze strony miasta i jego mieszkańców jest kluczem do osiągnięć organizacji. „Część sukcesu wynika z poparcia mieszkańców” — mówi. „Nie sadzimy drzew tam, gdzie ludzie ich nie chcą i nie chcą się nimi zająć”.

Slater mówi, że plany na przyszłość Orange for Trees obejmują usprawnienie pracy, którą organizacja już wykonuje. „Chciałbym zobaczyć, jak stajemy się lepsi w tym, co robimy, zwiększamy liczbę członków, zwiększamy finansowanie i efektywność” — mówi. A to z pewnością dobra wiadomość dla drzew pomarańczy.